piątek, 7 lutego 2014

PS - Pod Mocnym Aniołem

I tak całkowicie przypadkowo udało mi się wejść w tryb piątkowych publikacji zapoczątkowany w 2013 roku. No i jeszcze dodatkowo mamy dzisiaj siódmy dzień lutego. Może te co siedmiodniowe publikacje to był dobry pomysł i warto się go trzymać. Dodatkowo premiery kinowe mamy w piątki. Tylko nie zawsze możemy jakieś rozsądne wnioski wyłowić zaraz po seansie, jak np. właśnie w przypadku filmu "Pod Mocnym Aniołem".

Поживём – увидим!

PO SEANSIE (PS.)

Po wyjściu z kina poczułem się jakby ktoś mnie obrzygał. Było to bardzo nieprzyjemne odczucie. Tak właściwie raczej nie zdarza się aby ktoś zwymiotował na nas celowo, ja przynajmniej nie znam takiego przypadku. Doświadczyć tego można wtedy, gdy ktoś traci kontrolę nad swoją fizjologią. Tak więc doświadczamy czegoś nieprzyjemnego i stajemy się wobec tego faktu bezsilni. Nie bardzo możemy winić sprawcę za to co zrobił, czy nawet uzmysłowić mu nasze niezadowolenie z zaistniałej niezręcznej sytuacji, gdyż w parze z utratą kontroli nad układem wegetatywnym idzie również znaczne obniżenie aktywności ośrodkowego układu nerwowego. Dodatkowo zaczynamy się czuć współwinni za to co się stało, co dodatkowo potęguje doświadczenie dyskomfortu. To takie dziwne, że wstydzimy się za to co dzieje się w naszym otoczeniu, jakbyśmy sami byli tego sprawcami. Niby większość z nas żyje w poczuciu, iż nie ma żadnego wpływu na otaczającą nas rzeczywistość, a tu takie proste, niemal zwierzęce zachowanie budzi w nas poczucie odpowiedzialności za ciąg wydarzeń, który nastąpił. Kazik Staszewski się nie wstydził śpiewając kiedyś: "Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę, niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi ..." - myślę jednak, że był on reprezentantem poglądów mniejszości.

A więc jednak mamy jakąś moc sprawczą, kreujemy otaczającą nas rzeczywistość, jeżeli takie nieprzyjemne doświadczenie budzi w nas tak silne poczucie winy i odpowiedzialności za to czego doświadczyliśmy.

W tym przypadku jednak, to jak to określiłem wulgarnie "obrzyganie nas" nie było jednak tak całkowicie bezwiedne. To świadomy, wyrachowany zabieg całej ekipy ludzi biorących udział w tym projekcie. Począwszy od autora książki, poprzez reżysera, a skończywszy na aktorach, którzy tak sugestywnie odegrali swoje role. W zestawieniu z filmem Smarzowskiego wspomniane wcześniej "Leaving Las Vegas" to jedna z wielu upięknionych hollywodzkich produkcji. Każda z przedstawionych w "Pod Mocnym Aniołem" niby "zwyczajnych" kobiet ma więcej cech prostytutki, niż Sera bohaterka "Leaving ...", a każdy nawet epizodyczny bohater więcej autentycznych cech alkoholika od Bena. Dopiero tutaj możemy zobaczyć jak na prawdę przebiega delirium.


Wymioty = katharsis - oczyszczenie - usunięcie "trucizny" z organizmu (w przypadku zatrucia alkoholowego jest nią aldehyd octowy)

Katharsis (gr. oczyszczenie) - uwolnienie od cierpienia, odreagowanie zablokowanego napięcia, stłumionych emocji, skrępowanych myśli i wyobrażeń.

Bezwzględnie doświadczamy oczyszczenia. Ja mimo zmęczenia po powrocie z kina zabrałem się za porządkowanie otoczenia. Mycie naczyń skończyłem o północy - w normalnych okolicznościach czekałyby sobie cierpliwie w zlewie do następnego dnia. Na wewnętrzne oczyszczenie musimy jednak chwilę poczekać - u mnie dopiero na drugi dzień wszystko się poukładało.

Każdy z nas jest takim Jurkiem z artystyczną duszą i każdy ma swoje własne "Pod Mocnym Aniołem", do którego uparcie wraca i nie może się od niego uwolnić mimo podejmowanych licznych prób (np. popularne postanowienia noworoczne o krótkoterminowym zasięgu). To nie tylko alkohol, ale wszystkie inne automatyzmy w które wpadamy: poranna kawa, słodycze, tępe przeglądanie maili, bezsensowne wpisy na Facebooku, praca wykonywana mechanicznie, bez pasji i zaangażowania, wszystko to przypomina tą powtarzającą się do znudzenia anegdotę o realizacji małej i dużej potrzeby fizjologicznej - dzień w dzień to samo ...

I tak właściwie do tego się to wszystko sprowadza - nieprzerwany cykl fizjologiczny (circus viciosus) - wlewamy w siebie płyny, wkładamy produkty żywnościowe i wydalamy ("mała i duża potrzeba").

Jeżeli tylko na to starcza nam czasu i energii to już wiemy skąd wzięło się to poczucie "obrzygania nas", którego doświadczamy po wydostaniu się z kina. Coraz mniej rzeczy skłania nas do refleksji. Lubimy łatwy, kolorowy przekaz, najlepiej w 48-mio klatkowej technologii 3D, który pozwala nam się odprężyć przez kilka godzin, żeby potem powrócić do dobrze znanej listy zadań dnia codziennego ("mała i duża potrzeba").

Jednak czasem trafiamy na jakiś motyw, taki wydawać by się mogło prostacki i wulgarny przekaz, który to pobudzi nasze neurony do wytężonej pracy. Gdy dzięki niemu zdamy sobie sprawę z tego w jaki sposób funkcjonujemy, w każdej chwili możemy podjąć decyzję o wprowadzeniu istotnych zmian i nie ma znaczenia, czy będzie to:

"6 rano, 6 wieczorem, czy 6 w południe".