piątek, 15 listopada 2013

Sam szlak metaboliczny przyprawia o ból głowy

C2H5OH - wątrobowe rewolucje

Z dedykacją dla mnie w dniu 34 urodzin - jakoś trzeba przeżyć.

Z uwagi na terminologię, która zostanie użyta poniżej zastosuję sprawdzony już patent, przeznaczony dla czytelników o obniżonym progu pobudliwości nerwowej - przycisk ratunkowy. Pozwoli on uniknąć pogłębienia się bolesnej dolegliwości, która Was przywiodła na moją stronę. Nie bez powodu jest też wybrany przeze mnie tytuł bloga. Nazwa, która się u nas przyjęła pochodzi właśnie od terminu zaczerpniętego z języka niemieckiego, którego brzmienie nie będę ukrywał zawsze wywoływało u mnie "kacopodobne" dolegliwości. Sam termin w dosłownym tłumaczeniu oznacza "pisk kociąt", co przypomniało mi anegdotę mojego wujka, który symptomy dnia następnego określał mianem stanu, w którym przeszkadza nawet "tupanie" kota (właściciele kotów na pewno uchwycą żart sytuacyjny - chociaż jak sobie przypomnę nocne wybryki mojego kota to nie wiem czy to faktycznie taki świetny żart, jego poduszki uległy zanikowi, albo znalazł inny sposób na robienie niesamowitego hałasu). Pozostawiam tematykę zoologiczną i wracam do chemii organicznej oraz tajników ludzkiej fizjologii. Poniżej przedstawię dosyć skomplikowane procesy, które zachodzą w organizmie po spożyciu alkoholu, a zrobię to nie po to, żeby komuś obrzydzić, ale żeby w odniesieniu do tych reakcji pokazać jakie mamy możliwości na zniwelowanie dotkliwych "efektów ubocznych". Alkohol etylowy ma bardzo szerokie zastosowanie w wielu dziedzinach m.in. w przemyśle farmaceutycznym, do którego "dobrodziejstw" nawiążę w kolejnych wpisach dotyczących dostępnych w aptekach preparatów na kaca, tutaj jednak skupię się na jego "ciemnej" stronie (stąd też świadomy wybór nastrojowego, "klepsydrycznego" szablonu).

Motyw klepsydryczny

Fragment ten poświęcam pamięci milionów neuronów, które obumierają pod wpływem "etanolowego mordercy". Ale czy to kogoś zniechęciło do spożycia alkoholu, jeżeli i tak wykorzystujemy tylko kilka % naszego mózgu to po jaką ch... utrzymywać taką masę niepotrzebnych komórek, nota bene o dosyć dużych wymaganiach energetycznych? To oczywiście mój czarny humor, a nie przekonania. Jeżeli substancja, która powstała 10000 lat temu nadal "cieszy" się niesłabnącym powodzeniem tzn. że trzeba nauczyć się korzystać z niej w umiejętny sposób, a nie nagle stwierdzić, że to zmora naszych czasów i zakazać spożycia. Podobną fobię wywołuje temat cholesterolu, którym też na pewno kiedyś się zajmę. Istniał od zawsze jako składnik budulcowy, a nagle ktoś postawił sobie za punkt honoru, że skończy z problemem. Może zajmijmy się od razu tlenem - wolne rodniki to dopiero zmora - zlikwidujmy tlen!
Kończę demagogiczne rozważania i wracam do tematu.


"Patogeneza" kaca


Od razu pozwolę sobie na małą dygresję i nawiążę do mojej ulubionej serii animowanej "Było sobie życie". Wyobraźcie sobie jak wyglądałby "nasz bohater" jako wytwór wyobraźni animatorów. Ciężka sprawa, bo z uwagi na bardzo skrajne działania nie łatwo jednoznacznie określić jego profil. Z jednej strony nie da się całkowicie zapomnieć o całym spektrum pozytywnych doznań jakie oferuje, z drugiej jednak niezaprzeczalne jest jego działanie degeneracyjne na nasze komórki. Macie jakiś fajny pomysł na animowaną postać alkoholowego bohatera - czekam na propozycje (użyjcie "uploadowej chmurki" - pomysły nie muszą być autorskie, może natrafiliście na coś fajnego - wszystkie propozycje mile widziane).

Wracając do naszego bohatera, jak już wyobraziliście sobie jego postać łatwiej będzie Wam podążać jego śladem. Po wniknięciu do organizmu (biorę pod uwagę "klasyczną" drogę podania) wchłania się bardzo szybko, proces ten rozpoczyna się już w obrębie jamy ustnej, a już po 15 minutach od podania 50% zostaje wchłonięte do krwiobiegu - większość w żołądku i jelitach. Ta część, która "umknie" przed rozkładem metabolicznym usuwana jest z moczem oraz wydychanym powietrzem. I właśnie zawartość etanolu w wydychanym powietrzu pozwala na określenie stopnia nietrzeźwości.

ALKOMAT może pozwolić nam na uniknięcie poważnych konsekwencji

Stan nietrzeźwości jest indywidualnie określany przepisami prawa poszczególnych państw, a najwyższe dopuszczalne stężenie to 0,8‰. W Polsce limit spożycia wynosi 0,5‰, a jeżeli interesują Was normy obowiązujące w innych krajach szczegółowe informacje znajdziecie TUTAJ. Czas usuwania alkoholu z organizmu jest dla każdego inny, zależny od poziomu enzymów odpowiedzialnych za detoksykację, dlatego też jeżeli zdarza nam się często uczestniczyć w zakrapianych imprezach warto zaopatrzyć się w urządzenie, które pozwoli nam określić zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu i dzięki temu określić przybliżony jego poziom we krwi. Dokładną metodykę pomiaru poznacie TUTAJ, a spory wybór alkomatów znajdziecie na CENEO, gdzie możecie sprawdzić jaką kwotę trzeba przeznaczyć na takie urządzenie (opłaca się bardziej niż ewentualne konsekwencje karne, nie biorąc oczywiście pod uwagę innego, jeszcze poważniejszego ryzyka jakie wiąże się z prowadzeniem pod wpływem alkoholu). W tym miejscu chciałem wygooglować jakiś fajny link wideo dla: "prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu", ale z uwagi na to, iż większość dotyczy biskupa Piotra J. zrezygnuję, żeby nie zostać posądzonym o nagonkę na kler. A z drugiej strony jakby tak wierni skrupulatnie nie rozliczali księży z ich wydatków, to biskup zaopatrzyłby się w alkomat i nie byłoby całej sprawy. Tak więc wniosek jest prosty: za konsekwencje spożycia alkoholu przez księży odpowiedzialni są wierni.

Ciemność widzę, ciemność!

A w tym miejscu a propos księży i czerni ich sutann, przypomniała mi się ciekawostka związana z serotoniną. Poziom serotoniny (neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za dobre samopoczucie) uzależniony jest od długości dnia. Rozkład serotoniny rozpoczyna się zaraz, gdy robi się ciemno. Alkohol hamuje ten proces, dlatego też spożycie alkoholu wyższe jest w krajach Północy oraz w okresie pór roku ubogich w światło. No więc mamy wyjaśnienie skąd słabość księży do alkoholu, przyczyna leży w czerni stroju imitującej zmierzch. W przypadku biskupów sprawa wydaję się być bardziej skomplikowana. Zważywszy na większą różnorodność kolorystyczną ich szat podejrzewam, że na poziom serotoniny wpływ ma po prostu czynnik środowiskowy. Adekwatne będzie tutaj przysłowie: "Jeśli wejdziesz między wrony..." (znowu czerń - chciałem tak trochę prześmiewczo, a tu jakąś poważną rozprawę naukową zbuduję). Anegdoty po prostu się mnożą. O wronach mam też fajną alkoholową ciekawostkę. Nałóg spożywania alkoholowych trunków spotykamy również w naturze, gdzie jesienią kiedy w przejrzałych jagodach zachodzą procesy fermentacyjne nad ich krzakami możemy zaobserwować ogromne stada zataczających się wron. Wszystko łączy się nam więc w logiczną całość: czerń, kler, wrony, alkohol i SERotonina. A czy wiersz Brzechwy "Wrona i ser" też ma z tym jakiś związek? Oczywiście powiązanie znalazłem - zawarty w serze aminokwas egzogenny tryptofan jest niezbędny do produkcji serotoniny. No ale z obawy przed kolejnymi skojarzeniami w tym miejscu zakończę motyw serotoninowy i wracam do etanolu. Motyw ciemności jeszcze powróci ⇨ ...

Button Zwiń jeżeli "nie czujesz się na siłach" żeby przez to przebrnąć.

Szczegóły metabolizmu etanolu

Jak już wspominałem zaledwie kilka % etanolu usuwane jest przez nerki oraz drogi oddechowe, reszta podlega przemianom w hepatocytach - komórkach wątroby. Tam pod wpływem dehydrogenazy alkoholowej etanol zostaje przekształcony w aldehyd octowy, który z kolei zamieniany jest w kwas octowy dzięki dehydrogenazie acetaldehydowej, a z niego powstaje acetylo-CoA (już żałujecie, że nie skorzystaliście z przycisku ratunkowego? A to dopiero początek horroru). Aldehyd octowy wykazuje znacznie większą toksyczność od samego etanolu (10-30 x), a także od kwasu octowego. Przy każdym przekształceniu z formy utlenionej dinukleotydu nikotynoamidoadeninowego (NAD+) powstaje cząsteczka zredukowana (NADH). Nieźle co? - z pamięci nie powtórzę, czytając dukam. Nadmiar NADH sygnalizuje wystąpienie nadmiaru energetycznego, co wywołuje cykl Krebsa w wyniku którego z acetylo-CoA powstają kwasy tłuszczowe lub ciała ketonowe, pirogronian przekształcany jest w mleczan, a wszystko to obniża pH i prowadzi do kwasicy. Ponadto następuje utrata przeciwutleniaczy, z których najsilniejszym jest glutation, wolne rodniki nie są eliminowane, dochodzi więc do uszkodzenia komórek (temat stresu oksydacyjnego, przeciwutleniaczy i glutationu pojawia się przy okazji każdego tematu, który opracowuję). W wątrobowym metabolizmie alkoholu bierze również udział oksydaza cytochromowa P450IIE1 (CYP2E1), enzym, który odgrywa kluczową rolę w przemianach wielu leków. Jest to przyczyną licznych interakcji alkoholu z substancjami farmakologicznymi. Znowu przypomniała mi się anegdota o pacjencie, który "bardzo systematycznie dawkował etanol", a ponieważ pojawiły się u niego problemy zdrowotne, które wymagały włączenia ciągłej farmakoterapii, pojawił się konflikt. Jedyne co udało się osiągnąć rodzinie to przekonać go, że nie można stosować alkoholu w trakcie antybiotykoterapii. Nasze tłumaczenia, też na nic się zdały, więc po prostu przy realizacji każdej recepty musieliśmy wyszukać lek, który będzie pełnił funkcję antybiotyku (takie tam małe oszustwo, no ale: "Salus aegroti suprema lex est").


Po tym niezwykle wyczerpującym fragmencie zalecam chwilową przerwę w celu zregenerowania bardzo obciążonych połączeń neuronalnych, a następnie zapraszam na drugą część, w której poznacie:

7 TEORII POWSTAWANIA KACA.


ZAPRASZAM SERDECZNIE!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz